PodziemnaArmia III RP |
My, wszyscy jak tu siedzimy, jesteśmy Podziemną Armią, która powraca po to, żeby powiedzieć o tamtych. Żeby pamięć o nich nie zaginęła. Bo mamy dzieci, bo mamy wnuki, bo mamy zobowiązania wobec Polski. Prof. Jan Żaryn, Warszawa 2 marca 2013 |
Na naszych oczach otwiera się nowy, miejmy nadzieję bardzo pozytywny rozdział w historii Kościoła katolickiego
Gdy 6 sierpnia 1978 r. odszedł papież Paweł VI, przebywałem na wakacjach na Orawie. Tamtejsi księża przyjęli to bez specjalnych emocji, bo zmarłego nikt z nich nigdy nie widział na własne oczy. W tamtych czasach wyjazdy do Watykanu dla zwykłego księdza z Polski praktycznie nie były możliwe. Poza tym, przypominano francuskie powiedzenie: "Umarł król, niech żyje król". Dlatego też nie ekscytowano się konklawe, bo to, że kardynałowie wybiorą kolejnego Włocha, było pewne jak dwa plus dwa jest cztery. I tak też się stało. Jedyne co dziwiło, to przyjęcie przez Jana Pawła I dwóch imion zamiast jednego.
Czytaj więcej: Modlitwa i nadziejaNowego papieża czeka wiele trudnych zadań, wśród których znajduje się także oczyszczenie Kościoła z wpływów lobby homoseksualnego.
Jedną z pierwszych decyzji papieża Benedykta XVI, podjętych już w sierpniu 2005 r., czyli w cztery zaledwie miesiące po wyborze, był zakaz przyjmowania do seminariów duchownych osób o skłonnościach homoseksualnych. Oczywiście od razu przetoczyła się fala krytyki, także w obrębie samego Kościoła. Papież pozostał jednak nieugięty. Co więcej, w 2008 r. jeszcze bardziej zaostrzył ten zakaz poprzez dokument pt. „Psychologia i wychowanie”, wydany przez Kongregację Wychowania Katolickiego. Postąpił tak, bo Pismo Święte radykalnie potępia homoseksualizm. Podobnie postępowali pierwsi apostołowie, w tym zwłaszcza św. Paweł. Tak samo czyni wiele innych religii. Jeśli Pismo Święte tak zdecydowanie potępia homoseksualizm, to jak można dopuszczać tego rodzaju osoby do święceń kapłańskich?
Jeżeli mi się coś marzy, to spotkanie hierarchów greckokatolickich z rodzinami ofiar ludobójstwa.
6 lutego br. w greckokatolickiej cerkwi bazylianów w Warszawie grupa dwudziestu parlamentarzystów uczestniczyła w nabożeństwie nazywanym mołebienie do Christa czełowikolubca. Odprawiał je prowincjał bazylianów o. Ihor Harasim. W nabożeństwie uczestniczył także greckokatolicki biskup wrocławsko-gdański Włodzimierz Juszczak. Kazanie natomiast głosił metropolita przemysko-warszawski, abp Jan Martyniak. Powiedział on dość istotne słowa. Zatrzymam się nad dwoma fragmentami. Czytaj więcej: Nadzieja na dialog
Decyzja o rezygnacji z urzędu nie jest duchową dezercją Ojca Świętego, ale jego krokiem w przyszłość
Zaskakującą decyzję papieża Benedykta XVI należy, moim skromnym zdaniem, uznać za bardzo odważną i odpowiedzialną. Miał on odwagę bowiem przyznać się wobec całego świata do swojej słabości. To decyzja odpowiedzialna, bo została podjęta w duchu troski za powierzoną owczarnię. Ojciec św. pokazał przy tym, że dobro Kościoła jest dla niego ważniejsze niż jego dobro osobiste. Tym bardziej trzeba tę decyzję uszanować i docenić. Czytaj więcej: W oczekiwaniu na Habemus Papam
- Uważam decyzję Ojca Świętego Benedykta XVI za bardzo mądrą i odważną. Podjął ją zgodnie ze swoją wolą i świadomością odpowiedzialności za Kościół i wiernych. Dał dowód wielkiej odpowiedzialności, ogłaszając decyzję o abdykacji wskazał, że dobro Kościoła jest ważniejsze niż jego dobro osobiste. Teraz na pewno rozpoczną się medialne spekulacje czy ataki na papieża, podważanie jego decyzji, szukanie drugiego dna, ale trzeba jego decyzję uszanować i docenić.
Czytaj więcej: Na konklawe mogą zapaść przełomowe decyzje