PodziemnaArmia III RP |
My, wszyscy jak tu siedzimy, jesteśmy Podziemną Armią, która powraca po to, żeby powiedzieć o tamtych. Żeby pamięć o nich nie zaginęła. Bo mamy dzieci, bo mamy wnuki, bo mamy zobowiązania wobec Polski. Prof. Jan Żaryn, Warszawa 2 marca 2013 |
W ostanim numerze "Newsweka" ukazał się artykuł w sposób bardzo negatywny ukazujący postać Donalda Tuska jako człowieka zastraszonego, który stroni od świata i panicznie boi się prowokacji ludzi służb specjalnych i wysokiego biznesu, ludzi którzy jakoby czyhają na jego błąd. Jak wiadomo w pookrągłostołowej Polsce ludzie służb i wysoki biznes to zasadniczo jedno i to samo środowisko, premier rzeczywiście ma się czego bać. Dodajmy, że atak przyszedł z niespodziewanej strony, wszak "Newsweek" zaliczany jest do kategorii mediów reżimowych (redaktorem jest Tomasz Lis).
Z drugiej strony oficjalne sondażownie podały bardzo dużą przewagę PiS nad PO (sześć punktów procentowych), co miałoby oznaczać, że Platforma tonie. Oczywiście ze względu na coraz bardziej zaglądający do polskich domów kryzys oraz raz za razem pojawiające się afery (że wspomnę sprawę zamiany ciał ofiar katastrofy smoleńskiej) poparcie dla rządu PO - PSL może spadać. Pytanie tylko, dlaczego się to oficjalnie podaje i dlaczego media reżimowe z taką zaciekłością to analizują. Niewątpliwie w ten sposób dany jest mocny sygnał, że Donald Tusk jest za słaby i że może zostać wymieniony.
W tej sytuacji zachodzi kolejne pytanie: dlaczego ludzie z grupy reżyserów polskiej sceny politycznej decydują się uderzyć w Tuska. Może być kilka odpowiedzi na to pytanie. Po pierwsze w sytuacji nadciągającego kryzysu wymiana zderzaków politycznych jest rzeczą nader oczywistą. Po drugie Tusk popsuł sobie relacje z ludźmi służb po odsunięciu od władzy Grzegorza Schetyny (dodajmy polityka który stał na straży bezpieczeństwa ineteresów wpływowej grupy z obszaru realnej władzy). Być może obecny atak ma zmusić Tuska do poszerzenia koalicji o SLD lub o Ruch Palikota. Być może chodzi o totalną destabilizację, prowadzącą do zmiany władzy w PO i pełnego powrotu grupy Schetyny do wpływów.
Tak czy inaczej Donald Tusk ma się czego bać. Być moze ów strach prowadzi go do owych zachowań "ostrożnościowych", z drugiej strony do decyzji o domykaniu monopolu medialnego. Stąd może wynikać decyzja w sprawie nieprzyznania koncesji dla TV TRWAM i potężnego zwiększenia opłat koncesyjnych. Wszystko to z kolei powoduje spotęgowanie oporu społecznego, czego przykładem są olbrzymie manifestacje w obronie TV TRWAM.
Szukając analogii historycznych, sytuacja ta przypomina czasy późnego Gierka. Pozornie względna stabilizacja polityczna, a gdzieś w ukryciu tyka bomba z opóźnionym zapłonem. Możemy się zatem spodziewać w niedalekiej przyszłości sporych przeobrażeń polskiej sceny politycznej, której końcem może być zmiana układu władzy
Mieczysław Ryba