PodziemnaArmia III RP |
My, wszyscy jak tu siedzimy, jesteśmy Podziemną Armią, która powraca po to, żeby powiedzieć o tamtych. Żeby pamięć o nich nie zaginęła. Bo mamy dzieci, bo mamy wnuki, bo mamy zobowiązania wobec Polski. Prof. Jan Żaryn, Warszawa 2 marca 2013 |
Pełno ostatnio w niezależych mediach doniesień o przewadze sondażowej PIS-u, o tuskowej ucieczce do przodo-tyłu, o przebudzeniu Polaków i tak dalej. No dobrze, załóżmy, że to prawda, Tusko-System z jakichś tam powodów staje się niedołężny i upada – Sowiety niby upadły, czemu nie miałyby upaść Tuskiety?!
Nieodzowne pytanie zabrzmi: Co dalej droga opozycjo? Jak wyczyścić osławioną stajnię Augiasza?
Pozwolę sobie na radykalnie-jawne marzenia.
Odpowiedź jest o tyle złożona co naiwnie prosta – woda nie wystarczy, wypalić należy żarem, poczęstować chemią, wyskrobać wszelkie narośla, następnie pomalować świeżą białą farbą – stajnia musi by jak nowa, w końcu zaludni się teraz na nowo nie obciążonymi przeszłością pracownikami.
Czytaj więcej: Co dalej?Temat lemingów był już wałkowany w prasie niezależnej wzdłuż i wszerz. Myślę, że temat nie jest koniunkturalny, przeciwnie jak najbardziej uniwersalny, i dlatego dorzucę parę własnych spostrzeżeń właśnie teraz, kiedy fala publicystyki lemingowej już opadła. Lemingi mianowicie mają się dobrze i swój „pasywny" proceder uprawiają z zamiłowaniem.
Otóż tak zwany polski leming nie jest niczym innym jak synonimem drobnego mieszczanina – chociaż wspólcześnie ta „drobność" nie definiuje już dostatecznie fenomenu; w Polsce lemingiem można nazwać również przedstawiciela warstwy uprzywilejowanej, który swoje (paradoksalnie) wyróżnienie zawdzięcza tym samym negatywnym cechom, w które wyposażone sa klasyczne lemingi – tylko spotęgowanym, co w efekcie wynosi go na szczyt chorego Lemingo-Systemu.